Nie szukajcie winnych tam, gdzie ich nie ma!

Rozpoczęła się kolejna batalia o edukację seksualną. Tym razem jednak argumenty, które podają jej przeciwnicy są wyjątkowo absurdalne i przede wszystkim niebezpieczne. Twierdzą bowiem, że za pedofilię odpowiedzialna jest edukacja seksualna i chcą karać tych, którzy będą jej uczyć.

Właśnie do Sejmu trafił projekt ustawy przygotowanej przez Komitet „Stop Pedofilii”, który zakłada wprowadzenie kary do 2 lat więzienia za „publiczne propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletnich poniżej lat 15 zachowań seksualnych lub dostarczanie im środków ułatwiających podejmowanie takich zachowań”. 

W tym momencie próbuje się zarzucać edukacji seksualnej jedną z największych zbrodni przeciw małoletnim, jaką może popełnić człowiek dorosły. Absurd tej sytuacji i kompletny brak logiki w takim rozumowaniu polega na tym, że w Polsce wciąż nie mamy edukacji seksualnej, za to mamy ogromny problem z pedofilią. Oczywistym jest, że to co się teraz dzieje wokół tematu edukacji seksualnej jest próbą przykrycia problemu pedofilii w Kościele i przerzucenia odpowiedzialności na coś innego. Każdy, kto próbuje obarczyć winą za pedofilię edukację seksualną, potwierdza jedynie, że nie ma pojęcia na czym ona polega.
Edukacja seksualna daje młodym ludziom narzędzia obrony przed pedofilami, uczy asertywności, a także wskazuje, gdzie szukać pomocy. Dzieci dowiadują się, na które zachowania dorosłych nie powinny się godzić i jak powinny zareagować, jeśli stają się ich ofiarami. Takie standardy zawierał projekt ustawy o edukacji seksualnej, który przygotowałam. Szokujące, że Platforma Obywatelska go odrzuciła, a posłowie i posłanki woleli chronić dzieci przed wiedzą niż umożliwić im nauczenie się jak radzić sobie z pedofilią i przemocą seksualną. 

Projekt Komitetu „Stop pedofilii” prawdopodobnie nie przejdzie w Sejmie, ale ile zdąży wyrządzić szkody w debacie publicznej, mogę sobie tylko wyobrazić.