Prawo pacjentki a sumienie aptekarza

Odmawianie kobietom w Polsce prawa o decydowaniu o własnej rozrodczości nie jest nowością. Ograniczanie dostępu do środków antykoncepcyjnych, zabiegów in-vitro, odmawianie badan prenatalnych czy legalnej aborcji zasłaniając się sumieniem – to także nie pierwszyzna.
A jednak bardzo mocno poruszył mnie artykuł na portalu Gazety Wyborczej, na łamach którego lekarka opowiada o próbach zrealizowania tzw. „tabletki po” w polskich aptekach. Z trudem czyta się ustęp, gdzie farmaceutka opryskliwie odmawia jej sprzedaży lekarstwa powołując się na wiszący w aptece krzyż. Aptekarka nie chce też oddać recepty, bo, jak twierdzi, powinna mieć sumienie za klientkę. Kobieta uzyskuje lek dopiero w trzeciej aptece: a przecież ma do niego pełne prawo. Jest zmęczona poszukiwaniami i całkowicie upokorzona przez farmaceutkę, która przyznała sobie prawo ją pouczać. Ile jeszcze jest takich kobiet? Nie dość, że borykają się z lekarzami, którzy zasłaniając się klauzulą sumienia odmawiają im dostępu do świadczeń, za które same płacą, to w momencie gdy pacjentce uda się wyegzekwować swoje prawa, spotyka się z ostracyzmem ze strony farmaceutów. Autorka artykułu i tak miała dużo szczęścia; mogła wypisać sobie receptę sama. Niestety większość kobiet jest w znacznie gorszej sytuacji. Oczywiście liczba osób, która zdaje sobie sprawę, że kwestii wiary nie należy mieszać z prawem obowiązującym w kraju i że prawo boskie nie może stać ponad prawem pacjentek i pacjentów, rośnie. Ministerstwo Zdrowia i NFZ jednoznacznie wypowiadają się w kwestii nadinterpretacji przez instytucje zdrowia klauzuli sumienia. Niestety to wciąż za mało, by szpitale i apteki respektowały polskie prawo. Tymczasem w kraju mieniącym się nowoczesnym państwem europejskim obywatelki są poniżane przez sprzedawców, którzy decydują o tym, które leki im się należą, a które nie. To groteska, szczególnie w kontekście faktu, że polski premier został wlanie powołany na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej… Kiedy wreszcie Polski będą mogły czuć się jak pełnoprawne obywatelki Wspólnoty Europejskiej?